Takich emocji się nie zapomina
2014-08-22,
Kategoria : Aktualności
- To był chyba 1987 rok. Ćwiczyliśmy w salach tanecznych w różnych szkołach. Trafiłam do ówczesnej budowlanki przy ul. Obrońców Pokoju. Tam właśnie Antoni Czyżyk i Roman Koszper zaczynali tworzyć zalążki klubu tańca w Elblągu – wspomina Edyta Beńko, jedna z pierwszych tancerek elbląskich formacji, które w tym roku obchodzą jubileusz dwudziestolecia.
- Zawsze chciałaś tańczyć, czy to mama przyprowadziła Cię na zajęcia?
-
Zawsze podobał mi się taniec, a mojej mamie zawsze marzyło się, żebym
jeździła na łyżwach. Była zakochana w jeździe figurowej. Jednak w
Elblągu nie było takiej grupy… Na kurs tańca trafiłam przypadkowo.
Zobaczyłam gdzieś pary taneczne i zamarzyłam, że będę tańczyła. Byłam
wtedy już prawie siedemnastolatką…
- To chyba trochę późno.
-
Tak, dzisiaj mój syn ma siedemnaście lat, prawie A klasę i dwukrotny
tytuł mistrza Polski na swoim koncie, więc porównując się do mojego
dziecka to naprawdę byłam „staruszką” (śmiech).
- Czyli mając siedemnaście lat poszłaś na kurs do Promyka.
-
Jeszcze wtedy nie było Promyka. To był chyba 1987 rok. Ćwiczyliśmy w
salach tanecznych w różnych szkołach. Trafiłam do ówczesnej budowlanki
przy ul. Obrońców Pokoju. Tam właśnie Antoni Czyżyk i Roman Koszper
zaczynali tworzyć zalążki klubu tańca w Elblągu. Tam właśnie trafiłam na
kurs tańca, moim instruktorem był Antoni Czyżyk i można powiedzieć, że
od tamtego czasu zaraziłam się tańcem. Pojechałam na obóz taneczny,
gdzie poznałam swojego późniejszego partnera, obecnego męża. Na dwa lata
drogi moje i tańca się rozeszły… Wróciliśmy z mężem jako para i od 1989
roku jesteśmy cały czas związani z tańcem
- A jak trafiłaś do formacji?
-
To był czas, że Antoniemu Czyżykowi zrodził się pomysł, że chciałby
stworzyć formację standardową w Elblągu, bo tego jeszcze u nas nie było.
Wcześniej istniała formacja Miraż w Olsztynie, która zdobywała sukcesy
na arenie europejskiej. Jednak przestała istnieć…
Nasz powrót to był
powrót formacji standardowej po ładnych paru latach w tym temacie, gdy w
naszej okolicy nie działo się praktycznie nic. Uczyliśmy się co to jest
formacja standardowa i tańczyliśmy z takim pewnym obciążeniem, by
sprostać oczekiwaniom całego ruchu tanecznego w Polsce, ponieważ nasza –
polska formacja była medalistą Mistrzostw Europy.
- W 1995 roku
zdobyliście tytuł Mistrzów Polski, pojechaliście na mistrzostwa świata.
Jak wspominasz pierwszy turniejowy występ formacji?
- To był ogromny
stres i wyzwanie. Jako tancerze nie mieliśmy do tej pory okazji
sprawdzić się jako formacja. Owszem, startowaliśmy jako pary
indywidualne, ale to było jednak coś innego. Tytuł mistrza Polski dał
nam możliwość startu na mistrzostwach świata. Nawet po tylu latach czuję
ogromną satysfakcję. Tych emocji chyba nigdy nie zapomnę.
- Zrobiłaś kursy, zostałaś instruktorem…
-
To taniec mnie tak zaraził, to jest moja wielka pasja. Uważałam, że
jest to kierunek w nauczaniu, w którym będę się dobrze czuła. Tym
bardziej, że przez wiele lat razem z mężem asystowaliśmy Antoniemu
Czyżykowi w prowadzeniu zajęć. Zanim trafiłam na kurs instruktorski
byliśmy już dobrze przygotowani.
- A zdarzyło Ci się przyjść na trening formacji, podpatrywać, jak sobie radzą tancerze. Może udzielić kilku wskazówek?
-
Na treningi czy występy przychodzę jako rodzic, bo mój syn tańczy w
formacji. Patrzę, podziwiam, kibicuje, bo wiem, jaka to jest ciężka
praca. Nie staram się nic doradzać. Tancerze mają dobrych trenerów i
opiekunów. Podziwiam zapał i poświęcenie tych młodych ludzi. Patrząc na
mojego syna mogę powiedzieć, że on nie ma życia prywatnego. Cały swój
wolny czas poświęca na taniec indywidualny i formację. Jako rodzic
uważam, że bardzo dobrze jest, gdy nasze dzieci mają pasje,
zainteresowania. Są bardziej zorganizowane, potrafią tak podzielić sobie
czas pomiędzy naukę, zainteresowania, że jeszcze wszystko zdążą zrobić.
-
Które osiągnięcie związane z tańcem najwięcej dla Ciebie znaczy? Wiem,
że masz na swoim koncie mistrzowskie tytuły i te zdobyte jako formacja, a
także w tańcach indywidualnych…
- Tych wygranych turniejów, powiem
może nieskromnie, udało się trochę zebrać. Jednak największym moim
sukcesem było to, że ja trafiłam do tańca, a po drodze, że tańcem udało
mi się zarazić ileś osób, które przeszły przez moje ręce. Ci ludzie do
dzisiaj nas wspominają, sporym moim osobistym sukcesem jest to, że moi
wychowankowie do dzisiaj mnie odwiedzają.
Uroczystości z okazji 20-lecie istnienia Formacji Standardowej LOTOS-Jantar odbędą się 27 września 2014 r. na dużej sali kinowej w Centrum Spotkań Europejskich "Światowid". Więcej informacje na ten temat znajdziesz tutaj.
Autor: Sylwia Warzechowska
Drukuj